Anna Szwedyczka

Anna Szwedyczka (zm. 12 marca 1678 w Lublinie) – jedyna domniemana czarownica skazana w Lublinie na spalenie żywcem na stosie[1]. Do jej historii nawiązuje sztuka Klątwy w reżyserii Marcina Libery[2].

Proces

Szwedyczka pochodziła ze Starej Soli. W marcu 1678 została postawiona przed sądem pod zarzutem czarów. Jej sprawę rozpatrywał Trybunał Koronny w Lublinie, ale na jego zlecenie częścią czynności procesowych (m.in. przeprowadzeniem tortur) zajmował się lubelski sąd miejski (wójtowsko‑ławniczy) pod przewodnictwem wójta Jana Rafanga[3]. Oskarżenie przeciwko kobiecie wniósł podczaszy dobrzyński Karol Gołuchowski herbu Leliwa, który posądzał ją o nasłanie diabłów na swoją żonę.

W czasie procesu Szwedyczkę przetrzymywano w podziemiach lubelskiego ratusza[4]. Początkowo nie przyznawała się do winy. Poddana 9 marca torturom przyznała, że od lat zajmowała się zarówno lecznictwem (potrafiła uleczyć m.in. epilepsję), jak i czarami. Miała też na swoich usługach młodego diabła, który nosił imię Iwan, i odwiedzał ją nawet w więzieniu[3].

Fragment zeznań Szwedyczki[3].

Dziecięciu dawała[m] piwoniowe ziarnka i jeleni rok [róg], Józefa krawca gospodarza ichmościów panien zakonnych sandomierskich. [...] dół dlatego wykopała[m] żebym się była żywcem zakopała w gnój, dlategom się zakopała żebym zginęła [...]. Kurzy co przede mną siedzieli na wozie, kiedy mnie wieziono do Starej Soli byli to czarci i przemieniały się w ptaszki. [...] że mi diabeł pomógł dołu kopać, żebym się była żywo zadusiła [...].

Trzykrotnie rozciągana i przypalana ogniem Szwedyczka potwierdziła, że diabła na panią Gołuchowską nasłała z polecenia szlachcica Bireckiego, od którego miała otrzymać za to 10 złotych[5]. W ten sam sposób uśmierciła także zmarłego niedawno wójta lubelskiego (żeby pomarł, żebym od niego miała pokój, żeby go udusił o godzinie wtórej z południa na ratuszu w izbie sądowej)[4]. Opowiedziała również o kilku innych czarownicach, z którymi spotykała się na sabatach na Łysej Górze w pobliżu Starej Soli. Były wśród nich mieszczka Kruszyńska z Sambora, Lisia z Bilicu, Łysa ze Stychoi oraz Szeptycka, zajmująca się m.in. odnajdywaniem zaginionych i skradzionych przedmiotów. Ona także miała utrzymywać własnego diabła (o imieniu Hawryło)[5]. Czarami zajmowała się ponoć też siostrzenica Szeptyckiej, Anna Miklaszewska, oraz żona Bireckiego, Gabriela.

Sąd skazał Szwedyczkę na karę śmierci przez spalenie żywcem na stosie[6]. Tuż przed egzekucją kobieta zaprzeczyła, aby Birecki z żoną mieli cokolwiek wspólnego ze śmiercią pani Gołuchowskiej. Odwołała też część zeznań dotyczących powołanych przez nią podczas przesłuchania kobiet. Wyrok wykonano w Lublinie 12 marca 1678, prawdopodobnie na miejscu straceń za miastem[7]. Była to najsurowsza kara nałożona na domniemaną czarownicę spośród wszystkich znanych wyroków w sprawach o czary rozpatrywanych przez lubelski wymiar sprawiedliwości[8].

Źródła i literatura

Oryginalne protokoły z procesu Szwedyczki przechowywane są w Archiwum Państwowym w Lublinie (Akta miasta Lublina, sygn. 144, k. 35–37), a ich odpisy wydała drukiem w 1947 Mirosława Dąbrowska‑Zakrzewska (Zakrzewska-Dubasowa)[9]. O sprawie tej pisała też w 2019 Magdalena Kowalska-Cichy w książce Magia i procesy o czary w staropolskim Lublinie[10]. Wspominał o niej również pisarz Zbigniew Włodzimierz Fronczek w swojej pracy Z toporem przez wieki. Legendy, podania, sensacje Lubelszczyzny i Podlasia[11]. Według niego Szwedyczka miała nasłać diabła na mieszkańców podlubelskich wiosek, a w jej procesie przesłuchano licznych świadków. Zachowane dokumenty nie potwierdzają jednak tych informacji (m.in. nie zawierają żadnych protokołów z zeznaniami świadków)[9].

Nawiązania w kulturze

Historię skazanej za czary kobiety przypomnieli twórcy spektaklu Klątwy według dramatu Klątwa Stanisława Wyspiańskiego, który miał swoją premierę 14 stycznia 2017 na deskach Teatru im. J. Osterwy w Lublinie[12]. Tekst do niego napisał Artur Pałyga, a przedstawienie wyreżyserował Marcin Liber. W rolę Szwedyczki wcieliła się Jowita Stępniak[13].

Rekonstrukcja procesu i egzekucji Szwedyczki pojawiała się w drugiej części spektaklu. Widzowie mogli oglądać wówczas, jak do stojącej pośrodku wyrysowanego kredą pentagramu kobiety jej prześladowcy wykrzykują oskarżenia i wyroki w imię Boga, Honoru, Ojczyzny i… piekła[14]. Po przesłuchaniu bohaterkę wprowadzano na szczyt ułożonego z beczek stosu, który po chwili oblewano benzyną. Następnie jeden z aktorów biegał wśród widzów krzycząc i próbując namówić ich do podpalenia stosu[14]. Napięcie w kluczowych momentach przedstawienia budowały też inne sceny, m.in. te ukazujące relacje Szwedyczki z Księdzem (granym przez Krzysztofa Olchawę)[13].

Zobacz też

Przypisy

Bibliografia