Głosowanie taktyczne

Głosowanie taktycznegłosowanie na inną opcję lub kandydata niż najsilniej popierany (przez osobę głosującą, a nie ogół wyborców).

System wyborczy jest tym bardziej demokratyczny, im mniej jest w nim głosowania taktycznego – jeśli optymalną strategią jest głosowanie na najsilniej popieraną opcję, decyzja zostaje podjęta zależnie od rzeczywistej woli głosujących – jeśli system wspiera głosowanie taktyczne, podjęta decyzja jest w mniejszym stopniu zależna od woli wyborców.

Jeśli opcje są tylko dwie, każdy system, w którym zmiana głosu na jakąś opcję nie zmniejsza jej szans, wyklucza głosowanie taktyczne. Niezależnie więc od tego, ile dany wyborca ma głosów, ani czy liczy się je bezpośrednio, czy np. większościowo w regionach, nie opłaca się głosować taktycznie. Nie znaczy to jeszcze, że system taki jest „w pełni demokratyczny” – ważne jest też, ile głosów ma każdy wyborca, jak grupuje się wyborców (np. region 1: 90 do 10, region 2: 45 do 55, region 3: 45 do 55, druga opcja wygrywa regionami 1:2, choć przegrywa bezpośrednio 180:120), oraz sprawy niezależne od samego systemu liczenia głosów: swoboda działalności politycznej, równy dostęp do mediów itd.

W każdym systemie, w którym są możliwe trzy opcje, są możliwe przypadki, gdzie opłaca się głosować taktycznie. Jednak proporcje między istotnością głosowania taktycznego w różnych systemach są o wiele rzędów wielkości, tak więc jest to bardzo ważna kwestia przy wyborze systemu głosowania.

System najgorszy – głosowanie większościowe z jedną turą

Najgorszy pod względem głosowania taktycznego jest system, w którym wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej głosów niezależnie od tego, czy przekroczył jakiś próg.

W takim systemie, jeśli grupa wyborców preferuje kandydata A, na drugim miejscu B, na trzecim zaś C, przy czym B ma „większe szanse” od A, głosowanie na A spowoduje zmniejszenie szans B i zwiększenie szans C. B ma „większe szanse” głównie dlatego, że wyborcy niechętnie głosują na naprawdę preferowanych kandydatów (a kandydaci niechętnie zgłaszają się do wyborów). W takim wypadku formują się zwykle dwa bloki mające monopol na władzę i wystawienie kandydata niezależnego o umiarkowanej popularności powoduje przegranie tego z bloków, który jest mu bliższy.

System ten występuje w wyborach prezydenckich w USA.

Głosowanie w dwóch turach

W systemie dwuturowym wygrywa kandydat, który zdobędzie ponad połowę głosów, jeśli zaś takiego nie będzie to do drugiej tury staje dwóch kandydatów, którzy uzyskali najwięcej głosów w pierwszej turze.

System ten umożliwia wystawianie kandydatów mających nawet niewielkie szanse, oraz wybory preferowanego kandydata pewnego bloku. Jeśli jednak wyborcy nie są silnie spolaryzowani, nadal może się zdarzyć, że większość wolałaby jednego z kandydatów, którzy nie dostali się do drugiej tury.

System ten występuje w wyborach prezydenckich w Polsce. Opisany problem zaistniał w wyborach w 1995 r. – do drugiej tury dostali się Aleksander Kwaśniewski (który był akceptowalnym kandydatem dla większości „lewicowego” elektoratu) i Lech Wałęsa. Ponieważ w pierwszej turze było bardzo dużo „prawicowych” kandydatów, a najwięcej z nich dostał akurat nie ten, który był najbardziej akceptowalny, wiele osób, które popierały jednego z pozostałych „prawicowych” kandydatów, w drugiej turze nie głosowało lub głosowało na Aleksandra Kwaśniewskiego, który dzięki temu wygrał niewielką przewagą głosów. Gdyby do drugiej tury dostał się inny „prawicowy” kandydat, to prawdopodobnie on by wygrał, co byłoby na rękę zarówno wielu wyborcom Lecha Wałęsy, jak i większości elektoratu „prawicowego” w ogóle.

Jak widać lepszą strategią dla większości wyborców Lecha Wałęsy byłoby przeniesienie w pierwszej turze głosów na innego kandydata (zakładając, że dokładnie znane byłyby preferencje wyborcze).

W wyborach w USA w 2000 r., jeśli doszłoby do drugiej tury pomiędzy George’em Bushem a Alem Gore’em, większość wyborców trzeciego najpopularniejszego Ralpha Nadera oddałaby głos na Ala Gore’a, co zmieniłoby wynik na bardziej korzystny dla większości wyborców.

Natychmiastowa dogrywka (instant runoff)

Bardziej skuteczny system polega na numerowaniu kandydatów od najbardziej do najmniej preferowanego. Kandydat z najmniejszą ilością głosów najbardziej preferowanych odpada, po czym przenosi się głosy tych, którzy go wybierali na kolejnego na ich liście preferencji. Robi się to tak długo aż zostanie dwóch kandydatów, a wygrywa ten z nich, który ma więcej głosów.

Problemem jest to, że kandydat, który ma niewiele głosów maksymalnych, za to jest najbardziej „akceptowalnym” kandydatem dla znacznej części wyborców, może bardzo wcześnie odpaść.

Na przykład jeśli system ten byłby zastosowany w wyborach 1995 r. w Polsce, w trakcie liczenia doszłoby do sytuacji, w której ostatni trzej to Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa i któryś z pozostałych kandydatów „prawicy”. Ponieważ głosy większości elektoratu „prawicy” (których kandydaci już odpadli) przeszłyby na tego ostatniego, następny odpadłby Lech Wałęsa, po czym zwyciężyłby właśnie ten kandydat (większość elektoratu Lecha Wałęsy wybrałaby właśnie tego kandydata, nie zaś Aleksandra Kwaśniewskiego).

Taki system funkcjonuje między innymi w Australii.