Uderzenie na Bank Emisyjny w Częstochowie

Uderzenie na Bank Emisyjny w Częstochowie – akcja polskiego podziemia, napad na częstochowski oddział Banku Emisyjnego w Polsce przeprowadzona 20 kwietnia 1943 roku.

Tło

Budynek banku był w okresie międzywojennym uważany za wyjątkowo bezpieczny. W 1930 roku próbował go bezskutecznie obrabować Stanisław Cichocki „Szpicbródka”[1]. W okresie okupacji zabezpieczenia rozbudowano, dodając podłączenie systemu alarmowego do komendy gestapo przy ul. Kilińskiego[2].

Narodowe Siły Zbrojne były w trudnej sytuacji finansowej, gdyż wszystkie środki na walkę podziemną musiały zdobywać w walce z wrogiem. Władze Okręgu Częstochowa zdecydowały w 1943 roku o pozyskaniu pieniędzy drogą napadu na niemiecki bank. Do współpracy przy akcji zaangażowano Narodową Organizację Wojskową, grupę byłych hubalczyków oraz Ochotniczą Brygadę Obrońców Ojczyzny ks. Feliksa Kowalika „Zagłoby”[2].

Jako datę przeprowadzenia napadu na bank wybrano 20 kwietnia – urodziny Adolfa Hitlera[2].

Przygotowania

W lutym 1943 roku żołnierze „Zagłoby” rozbroili przebywających na wypoczynku w Kluczewsku żołnierzy Wehrmachtu, a zdobyte mundury i broń ukryli na potrzeby akcji pod Radomskiem. Tam też 19 kwietnia wynajęto na następny dzień samochód ciężarowy. 20 kwietnia we wsi Folwark ośmiu przebranych w zdobyczne mundury Wehrmachtu uczestników akcji spotkało się z ciężarówką, którą jechało trzech partyzantów ubranych po cywilnemu (Grzegorz Krućko „Wańka” z NOW, Feliks Kowalik „Zagłoba” z OBOO, i „Orzeł”)[2].

Napad

Pod bank ciężarówka dotarła o 10:00, w tym czasie na pl. Biegańskiego zaczynały gromadzić się oddziały Wehrmachtu przygotowujące się do defilady z okazji urodzin Hitlera, tam czekało na nich trzech żołnierzy NSZ (por. Stanisław Szajna „Esman”, Władysław Kołaciński „Żbik” i N.N.) ubezpieczających akcję na zewnątrz budynku[2].

Ubrani po cywilnemu Kowalik i „Orzeł” weszli z walizkami do banku, przebrani w niemieckie mundury partyzanci udawali natomiast ich obstawę. W portierni związano strażnika – volksdeutscha oraz polskiego policjanta, a ich miejsce zajął Jan Załęski „Okoński” z NSZ. Następnie partyzanci wtargnęli do banku i zażądali wydania pieniędzy na cele walki podziemnej. Otwarcie zabezpieczonego sejfu zajęło prawie 40 minut, po otwarciu zdobyto łącznie 2,6 mln zł[2]. Partyzanci podali się za oddział desantowy[3].

Ucieczka

Wychodzący partyzanci zabrali strażnika jako zakładnika, ale ten przed bankiem wyrwał się z rąk porywaczy i krzykiem zaalarmował otoczenie. Ciężarówka przejechała jednak bez problemów przed siedzibą gestapo i udała się w kierunku Radomska, jednak zaraz za granicą miasta skręciła w stronę Św. Anny, co zmyliło pościg. W pobliżu Św. Anny partyzanci zatrzymali samochód osobowy należący do Niemca, przeładowali do niego pieniądze, a Kowalik zawiózł je do swojej parafii. Reszta partyzantów uciekała dalej ciężarówką, ściągając na siebie uwagę pościgu. Ostatecznie po strzelaninie partyzanci uciekli do lasu, a Niemcy nie ryzykując walki wstrzymali się, czekając na posiłki. Dzięki tej decyzji partyzanci uciekli Niemcom, a nieścigany już oddział rozformował się[2].

Echa

W mieście plotki głosiły, że napadu dokonali brytyjscy komandosi, do tej wersji byli także przekonani sami Niemcy[2], również portier, który wyrwał się wychodzącym z banku partzantom krzyczał w stronę niemieckich żołnierzy o napadzie przeprowadzonym przez Anglików[3].

Zobacz też

Przypisy

  1. Joanna Skiba: To hit! Kto kupił bank Szpicbródki? (pol.). Gazeta.pl Częstochowa, 2011-10-12. s. 1. [dostęp 2011-10-12].
  2. a b c d e f g h Jarosław Kapsa: Historie Jarosława Kapsy. Opowieść pierwsza (pol.). Cz.info.pl, 2011-09-19. s. 1. [dostęp 2013-07-11].
  3. a b Jarosław Kapsa: Okradli bank w centrum Częstochowy, któremu nawet "Szpicbródka" nie dał rady (pol.). W: Gazeta Wyborcza [on-line]. Agora SA, 2015-07-17. [dostęp 2015-07-19].

Media użyte na tej stronie