Wielka improwizacja

Ekspozycja, wyobrażająca celę Konrada w byłym klasztorze bazylianów w Wilnie

Wielka improwizacjamonolog Konrada w III części dramatu Dziady (1832) Adama Mickiewicza.

Monolog Konrada ma miejsce w celi klasztoru bazylianów w Wilnie, zmienionego w więzienie carskie. Stanowi kwintesencję poety-wieszcza i poezji romantycznej, jednocześnie zarysowując kryzys romantycznej koncepcji poezji. Ukazuje sprzeczność: bohater chce się zbratać z rodakami, lecz jednocześnie domaga się od Boga władzy Jemu równej nad narodem, której to chce użyć dla uszczęśliwienia narodu i człowieka. Jego cechy to „arystokratyzm ducha”, samotność, niezrozumienie, poczucie misji. Zawarty jest tu wątek prometejski. W następującym po Improwizacji Widzeniu Księdza Piotra poeta zarysowuje natomiast program mesjanistycznej koncepcji dziejów Polski.

Konrad porównuje się z Bogiem. Zdolność tworzenia uważa za przesłankę, by się z nim zmierzyć. Doprowadza go to do bluźnierstwa i (w pojęciu kanonów wiary chrześcijańskiej) grzechu pychy zakończonych klęską. Jednocześnie jest przykładem tragicznego cierpienia poety ubolewającego nad ciężką dolą narodu i ludzi i jego potrzebie ulżenia tej doli. Właśnie ten konflikt wewnętrzny (wewnętrzna i głęboka potrzeba niesienia pomocy zniewolonemu narodowi wobec obojętności Boga) jest przykładem idei prometejskiej.

Autor utożsamia się z opinią bohatera o narodzie polskim. Monolog zawiera także komentarz na temat upadku powstania listopadowego. Jest to pierwszy utwór romantyczny ukazujący kryzys postawy wieszczej, która przegrywa w zetknięciu z rzeczywistością. Jest jednocześnie czołowym przykładem polskiej poezji romantycznej. Napisany łącznie z całością cz. III Dziadów w Dreźnie, wkrótce po i pod wpływem klęski Powstania listopadowego wydać się może tragicznym monologiem samego poety. Jego odpowiedzią na zarzuty stawiane mu przez byłych powstańców o nieobecności Mickiewicza w kraju w miesiącach walki zbrojnej. Znana była gorzka uwaga generała Małachowskiego, który miał mu ironicznie powiedzieć, że wszyscy powstańcy powinni polec, by tylko Mickiewicz pozostał i mógł to opisywać w wierszach[1]. Stąd pierwsze słowa Konrada w Improwizacji mówią o samotności poety i nieszczęściu twórcy, który dla ludzi głos i język trudzi[2]. Nieco dalej Konrad wyznaje z dumą, że prawdziwa głębia jego myśli jest ludziom nie przystępna (Ty Boże, ty naturo! dajcie posłuchanie.)[3]. Ta wizja własnej niezwykłości (Ja mistrz!) prowadzi go do walki z Bogiem-Losem o pełnię władzy. Konrad zarzuca stwórcy, że ten swej władzy dla dobra ludzi, narodu nie chce lub nie potrafi użyć. Zarzuca mu obojętność przez wielokrotnie powtarzane oskarżenie „milczysz”. W ostatnich słowach monologu wyczerpany Konrad zda się oskarżać Boga o największą ze zbrodni: o bycie carem, synonimem tyrana. Słowo car wypowiedziane jest w ostatnim wersie przez diabła, gdy Konrad pada wycieńczony walką z Bogiem. W czasie Wielkiej Improwizacji o Konrada walczą dobre i złe duchy co sugeruje, że jego klęska nie jest ostateczna.

Zobacz też

Przypisy

  1. Kronika życia i twórczości Mickiewicza; M. Dernałowicz; Warszawa 1966;s. 36
  2. Improwizacja; wers 4
  3. ibidem; wers 25

Media użyte na tej stronie

Ekspozycja "Cela Konrada" w Wilnie.JPG
Autor: Aphranius, Licencja: CC BY-SA 3.0
Ekspozycja "Cela Konrada" w Wilnie